Kolejny dzień deszczowy, jednak to nie przeszkadzało, żeby wyjść z domu. Nie planowałam dalekiego wypadu. A i tak małe zamieszanie wystąpiło z wyborem trasy. Trochę śmiechu i w końcu decyzja podjęta. Jedziemy do Jagniątkowa, nasze ulubione ścieżki, teraz jest tam coraz ładniej kolorowo i deszczu wcale nie odczuwałyśmy. Ja zatrzymałam się dłużej przy strumieniu Wrzosówka. Wreszcie jest więcej wody i fajnie wyglądają kaskady.
Przy okazji próbowałyśmy poszukać grzybów, ale póki co to znalazłam takie poletko , szkoda, że niejadalne ale za to fotogeniczne. Nie powiem i jadalne trafiły się - dwa dorodne prawdziwki. Koleżanki miały więcej szczęścia .
Dłużej już nie było co spacerować zaszłyśmy jak to w Jagniątkowie bywa do gospody Wedle Bucków. A tutaj przywitał mnie piękny rudzielec choć minę miał nietęgą. Wypita kawa, miła pogawędka i czas wychodzić.
Nie mogłam sobie darować i jeszcze przed powrotem do domu zajrzałam na kolejny potok.
No i znowu zaczęło padać. Czas wracać do domu. To był udany wypad. Wkrótce będzie następny, to już mój zwyczaj.
