Leaderboard
728x15

68. Michałowice - Jagniątków

Large Rectangle

Zaczął się nieszczególny czas pogodowy. Trudno, to nie znaczy, że siedzę w domu. Wprawdzie nie planuję jakiś dalekich wypadów. Mam to szczęście, że nie muszę daleko wychodzić, żeby znaleźć się w plenerze. Dzisiaj  wraz z koleżankami - równie chętnie wędrującymi podjechałyśmy do Michałowic. I tu małe zaskoczenie, przywitała nas aura już zimowa. Leży śnieg, zawiewa zimny wiatr i nawet coś tam prószy, nawet gór nie widać. Poprawiamy czapki kaptury i idziemy przed siebie, przecież czekałyśmy tydzień na spotkanie i wspólne wędrowanie. Nasz kierunek to skrzyżowanie szlaków przy Trzech Jaworach. Mijamy sympatyczne koniki, które jak widać dobrze się mają i zima im nie straszna.



 

Jedno z ocalonych drzew.


 

Opuściłyśmy ostatnie zabudowania Michałowic i przewiane wiatrem chętnie wchodzimy do lasu z nadzieją, że tu będzie spokojnie. No nie za bardzo to się sprawdza. Las przerzedzony i wiatr hula bez żadnych oporów.



 

Dochodzimy do rozdroża zwanego Trzema Jaworami, stąd rozchodzą się szlaki w trzech kierunkach - do Szklarskiej Poręby, do Jagniątkowa i do Michałowic skąd przyszłyśmy. Chwilę zatrzymujemy się, mijają nas nieliczni turyści, którzy również nie chcą siedzieć w domu. Po chwili idziemy dalej, wybieramy jedną z dróg - do Jagniątkowa. W trakcie wędrowania mijamy liczne wywrócone olbrzymie świerki, wyrwane z korzeniami. To skutki niedawnego "Grześka".












Dochodzimy do ciekawego obiektu. Tutaj ja zatrzymuję się robię kilka zdjęć. Tą ciekawostką są  skałki tworzące Baszty. Teraz kiedy drzewa  zrzuciły liście lepiej je widać.





 

Jesteśmy już w Jagniątkowie. Mijamy ciekawe zabudowania z pięknym kościołem pw. Miłosierdzia Bożego. Obok kościoła płynie potok Brocz, na którym stoi ciekawa figurka dziewczynki z rybą. Nie wiem jak ona tam się znalazła, nie znam jej historii. 












 

Tradycyjnie wstępujemy do Karczmy wedle Bucków na małe co nieco. fajnie siedzi się w ciepłym pomieszczeniu i popija dobrą kawę. Snujemy rozmowy wspominając rodzinne historie. wreszcie chcemy czy nie, trzeba wyjść i wrócić do domu. To była kolejna radosna wędrówka na przekór nienajlepszej pogody. Za tydzień zapewne znowu gdzieś wybierzemy się. Póki co pozdrawiam odwiedzających moje ścieżki te zapisane i te leśne.

Banner